Meksyk czy Indie?

Zastanawiałem się co te dwa kraje mają ze sobą wspólnego i doszedłem między innymi do takiego wniosku – to co dzieje się na indyjskich ulicach, Polacy nazwaliby meksykiem.
Skąd te przemyślenia?
Zmusiła mnie do tego polska filia, niemieckiego koncernu Lorenz-Bahlsen, produkującego słone przekąski (głównie chipsy) do którego należą takie marki jak Curly, Peppies, Monster Munch, Chio, Wiejskie Ziemniaczki i ta o której dziś mowa czyli Crunchips.

Jeszcze w czasie tegorocznych wakacji Crunchips poczęstował nas niezbyt wymyślnym smakiem Szynka-Ser. Następnie, prawdopodobnie by sprostać edycjom limitowanym (Deli) oraz serii Max, największego konkurenta na naszym rynku czyli Frito-Lay Poland, Lorenz-Bahlsen wypuścił na rynek dwa smaki z serii, która nosi nazwę Impreza Dookoła Świata.
Te dwa warianty smakowe grubo krojonych (X-Cut) chipsów to: Meksykańska Serowa Fiesta oraz Indyjski Ostry Mix. Brnąc dalej w temat porównań tych dwóch odległych od siebie jak wyobrażenia o pożytkowaniu pieniędzy publicznych w Polsce i Norwegii krajów, nasuwa się myśl o kuchniach, które w pewnym aspekcie są do siebie podobne – Meksykanie, bazując głównie na mięsie wołowym a Hindusi drobiowym i baranim przygotowują potrawy bardzo ostre. W Meksyku do ich tworzeniu używa się różnych rodzajów świeżych czy odpowiednio spreparowanych (na przykład chipotle) ostrych papryk a w Indiach, oprócz tych warzyw korzysta się głównie z mieszanek przypraw zwanych masalami (curry czy garam masala).VLUU L200  / Samsung L200Powoli zacząłem więc przekonywać się, że Crunchips stara się zaproponować klientom coś naprawdę ostrego po dawno nie widzianej serii ostrych chipsów (Chilli-Limonka, Chilli-Ser, Chilli) a która była udaną jak ostatnia przejażdżka Piotra Adamczyka i Weroniki Rosatti odpowiedzią na Lay’s w wersji Strong . Przecież nie zaliczymy smaków Salsa i Jamajka, a już tym bardziej Ser-Czosnek czy Chakalaka do kategorii chipsów choćby pikantnych. Kończąc te dygresję wspomnę jedynie, że dwie 140g paczki nabyłem w sklepie MarGo, płacąc 5.00zł za każdą z nich.

Sama otoczka obu wariantów jest nieco wątpliwa – dwa smaki w edycji imprezowej, jak obwieszcza nam to stylizowany napis w lewym górnym rogu opakowania oraz polityka firmy, to jednak zbyt mało by uznać je za początek całej serii i choć Crunchips na swoim oficjalnym polskim fanpage’u na Facebooku szumnie oznajmia, niemal codziennie, ich przybycie, to nie wydaje mi się by smaki te zagościły na dłużej w polskich sklepach i miały być protoplastami całej gamy nowych propozycji tej marki. Trzeba jednak wspomnieć, że na przykład Salsa i Jamajka ponad rok temu były anonsowane u dystrybutorów jako wersje limitowane a są z nami do tej pory.

Na początek zajmę się samą fakturą, większości z Was, drodzy Czytelnicy, pewnie dobrze znanych, grubo krojonych plastrów ziemniaka, smażonych na oleju roślinnym, które zapakowane w paczki Lorenz-Bahlsen nazwał X-Cut.
Pokrojone na grubość kilku milimetrów chipsy, charakteryzują się ryflowaniem podobnym do blacho-dachówek czy częstych elementów wątpliwie dekoracyjnych wnętrz aut w stylu tuningu zwanego swojsko wiejskim. Ich struktura to chrupiąca, dużo bardziej namacalna i lepiej wyczuwalna niż choćby Lay’s Max, warstwa plastra ziemniaka, co sprawia, że przyjemnie, choć nie najmocniej chrupią i spożywa je się z poczuciem przegryzania czegoś konkretnego.

W ten sposób, z prędkością nieco niższą niż samochód osobowy marki Volvo Piotra Adamczyka (znów?) dotarliśmy do oceny pierwszego smaku, którym jest Indyjski Ostry Mix (524kcal/100g).
Paczka standardowa dla Crunchips – na dole ukośnie ułożone chipsy, wyżej ukośny napis powiadamiający nas o smaku jaki nabyliśmy i będziemy spożywali, do tego informacja o wersji X-Cut, odpowiednio stylizowaną czcionką – wokół, złote, indyjskie wzory. Sam napis Crunchips jawi się na tle dwóch słoni, które chyba rzeczywiście są bardziej indyjskie niż afrykańskie a tak naprawdę wyglądają jak gdyby ktoś narysował je za pomocą kolorowego piasku – co w Indiach jest dosyć popularną formą czegoś na kształt street-artu. Na tle grubo krojonych chipsów znajduje się miska z rysunkami słoni, w której znajdziemy gęsty, nieco tłusty sos, prawdopodobnie z mięsem kurczaka, w którym chętnie zamoczyłbym placuszek naan, poniżej dwie czerwone papryczki.
Z pewnymi problemami otwieram paczkę, a w moje nozdrza uderza pomidorowo-ketchupowa woń z dosyć mocnym dodatkiem czegoś na kształt curry czy kurkumy – ten zapach coś mi przypominał, ale na samym początku nie mogłem skojarzyć co.
Pierwszy kęs szybko przywołał to czego aromat nie potrafił. Na wejściu delikatna a potem utrzymująca się, mocna słodka nuta, ketchupowy, solidny dodatek, sporo umami i charakterystyczny dodatek zapachu indyjskich mieszanek (nie raz słyszałem, że to, eufemistycznie mówiąc, nieładnie pachnie) – ten sam smak odnajdziemy w chipsach Salsa tego samego producenta, tu przyprawiony dodatkowo czymś mocno pikantnym.
Zainteresowany zajrzałem więc z tyłu opakowania – z bardziej interesujących składników znalazłem: pomidora w proszku, który odpowiada za ketchupową nutę, sproszkowaną cebulę i czosnek, które jedynie uzupełniają kompozycję, glutaminian monosodowy oraz guanylan disodowy, które tworzą wrażenie tłustości czyli umami i gwiazda, świecąca tak jasno na tym smakowym nieboskłonie jak Gwiazda Polarna czyli papryka Cayenne w proszku – to prawdopodobnie ten dodatek sprawia, że chipsy są ostre przynajmniej jak Agnieszka Chylińska a nie Majka Jeżowska. Wypisana niemal na końcu listy składników lukrecja, przywodzi mi na myśl jedynie skandynawskie cukierki i likiery co sprawia, że cieszę się, że jej aromat nie jest aż nadto wyczuwalny.
Ogólnie rzecz biorąc jest to smak Salsa do którego dołożono sporo ostrego smaku.VLUU L200  / Samsung L200Meksykańska Serowa Fiesta (522kcal/100g). W tej wersji Lorenz-Bahlsen częstuje nas paczką na której znajdziemy, dwa sombrero, dwa marakasy, dwa plasterki papryczki Jalapeno a oprócz tego całą papryczkę, całą gamę trójkątów (czyżby ktoś z marketingowców miał zamiar złapać na to hipsterów?), miseczkę z sosem serowym, w którym chętnie zamoczyłbym kilka nachosów, oczywiście informację o wersji smakowej, wersji cięcia (X-Cut), logo Crunchips i Lorenz.
Tym razem przeanalizowałem skład, tak jak to zwykle czynię, czyli przed otwarciem paczki i oto czego się dowiedziałem: preparat aromatyzujący o smaku sosu serowego to: typowy zagęszczacz czyli mąka pszenna, sól, ser topiony w proszku (z dodatkową informacją, że ser ten wytworzono z mleka a z pominięciem informacji o prawdziwym pochodzeniu sera topionego, która jest tak zachęcająca jak sześćdziesięciolatka po kilkunastu wstrzyknięciach botoksu), enigmatyczny, bardziej niż wypowiedzi premiera Donalda Tuska na temat polskiej gospodarki aromat, cebula w proszku i barwnik w postaci ekstraktu z papryki oraz drożdże.
Brak wzmacniaczy smaku po ostatniej przygodzie z chipsami marki Lay’s, należącymi do limitowanej edycji Deli o smaku Ser Z Żurawiną nie uznaję za coś co mogłoby sprawić, że będą one mniej smakowały potencjalnym spożywającym.
Paczka otwiera się nieco trudniej niż te u konkurencji a już po chwili przestrzeń wokół wypełnia mocny, nawet nieco duszący zapach sera. Nie jest to jednak smrodkowy ser, znany z produktu Frito-Lay Poland, Cheetos Ser a bardziej aksamitny i mleczny aromat, lekko przełamany czymś zadziornym – podejrzewałem, że może to być coś związanego z zielona papryczką Jalapeno, zobrazowaną na opakowaniu, a której (choćby odpowiednika) zabrakło w składzie.
Jak przed wizytą u chirurga, przygotowany na ostre doznania pochwyciłem pierwszego chipsa i spotkałem się z nie mniejszym zaskoczeniem niż Tomasz Jacyków wsiadający do samolotu pełnego nieumytych rodaków.
Chipsy bowiem są… A właściwie nie są, ostre – mają świetny smak, w którym dzieli i rządzi główny składnik czyli topiony ser – mleczny, gładki i zrównoważony. Bez krzty ekstrawagancji Cheddara czy wyrazistości Goudy – czuć, że jest to najwyższej jakości mieszanka serowych odpadów topiona z niewielką ilością topników. To co przywoływało tę zadziorność w aromacie to kwaskowata nuta papryczki Jalapeno pozbawionej ostrości – znakomicie przełamuje delikatny smak sera i zaskakuje absencją kapsaicyny.
Brak umami nie jest żadną przeszkodą by cieszyć się ich smakiem – wyraźny, zdecydowany aromat nie potrzebuje już żadnych dodatków a brak wzmacniaczy smaku sprawia, że nie jest on ociężały i przytłaczający tłustością.

VLUU L200  / Samsung L200Podsumowując, obie świeże propozycje od Lorenz-Bahlsen pod banderą Crunchips to świetne, intensywne i trafione smaki. Na pewno należy zarzucić firmie odgrzewanie kotletów w przypadku Sals… To znaczy Indyjskiego Ostrego Mixu, ale tak odgrzane kotlety mógłbym spożywać z chęcią z jaką poprowadziłbym Ferrari Testarossa do płynącego z głośników utworu Protovision w wykonaniu Kavinsky’ego. Meksykańska Serowa Fiesta zaskakuje brakiem ostrości, pomimo wyraźnego aromatu Jalapeno i intensywnością, pomimo braku wzmacniaczy smaku. Poza tym cieszy znakomicie wyważonym smakiem i świetną, choć prostą kompozycją.
Oba smaki mogę uznać jako inspirowane Indiami i Meksykiem i (choć nie do końca) – odnajduję w nich lekki powiew kuchni i kultury obu tych krajów i to nie tylko na opakowaniach (jak ma się to w przypadku Nigerii i Aleksandry Szwed).
Na taką Imprezę Dookoła Świata, Crunchips może mnie zabrać.