Żarcie na Kółkach

Dnia 29.09.2103r. odbyła się druga edycja festiwalu FoodTrucków Żarcie na Kółkach pod kryptonimem zakończenia sezonu foodtruckowego. Oczywiście wiele z foodtrucków tam obecnych działa i będzie działało dłużej, ale kolejna edycja imprezy odbędzie się prawdopodobnie dopiero wiosną przyszłego roku.
Sądzę, że do Waszej wyobraźni, drodzy Czytelnicy bardziej przemówią zdjęcia niż moje słowa, więc postanowiłem stworzyć małą fotorelację z tego co zaobserwowałem, zarejestrowałem i skosztowałem.

Cały festiwal trwał od godziny 12:00, osobiście byłem tam od samego początku do godziny 17:30 i powiem szczerze, że z minuty na minutę przybywało osób, które przyszły, przybiegły (dzień maratonu) czy przyjechały by skosztować smakołyków przygotowywanych przez ponad dwadzieścia FoodTrucków. Całość planowo miała zostać zamknięta o 20:00 – jak było w rzeczywistości nie mam pojęcia.

Na początek, w sumie losowo, podeszliśmy do dwóch samochodów z pożywieniem, które stały obok siebie a ich właściciele bardzo żywo ze sobą dyskutowali. Jednym z nich był Roots Food Truck, który wygląda tak:VLUU L200  / Samsung L200

Wraz z towarzyszką spożywania spożyliśmy w nim znakomite Philly Cheese Steak (18zł) ze świetną, choć nieco nie w moim guście przyprawioną i twardą wkładką mięsną oraz przepyszną grillowaną papryką – obficie polany sosem serowym, który wprawiał kubki smakowe w stan euforii.VLUU L200  / Samsung L200

Kolejno zajrzeliśmy do ustawionego obok Wheel Meal by spróbować osławionej chimichangi (15zł).
Chimichanga to rodzaj pieroga z farszem mięsnym – zostaliśmy poinformowani, że ta z Wheel Meal to kurczak długo gotowany w niskich temperaturach, ryż i fasola z przyprawami, zawinięte w pszenny placek (produkowany przez Meksykankę w Polsce) i wrzucone na fryturę. Wydało się to bardzo interesujące, oto co znaleźliśmy w środku:

VLUU L200  / Samsung L200

Niestety, chimichanga okazała się jedynie porządnym zapychaczem – ryż i fasola zrobiły swoje, kurczak odpowiednio smaczny, choć ja osobiście za gotowaną jego wersją nie przepadam. Pszenny placek po kontakcie z fryturą stał się jedynie osłoną dla wnętrza, która nawet z dosyć smacznym średnim sosem ciężko przechodziła przez moje gardło.

Na przeciwko ustawiony został Grillobus, w którym towarzyszka spożywania zamówiła dosyć taniego (13.00zł), standardowego burgera z ketchupem i warzywami w postaci cebuli, sałaty i pikli. VLUU L200  / Samsung L200

Za te pieniądze nie jadłbym burgerów nigdzie indziej – smaczna bułka posypana sezamem, klasyczny dodatek w postaci ketchupu, chrupiące warzywa i konkretny, niezbyt mocno przemielony burger z mięsa wołowego – polecam.

VLUU L200  / Samsung L200
VLUU L200  / Samsung L200

Po chwili przyszedł czas na pierwsze w to popołudnie latte (13.00zł) i herbatę (6.00zł) – wybór padł na Na Rowerze Cafe gdzie otrzymaliśmy informację, że syropy przez nich używane jako jedyne na Świecie mają atest dopuszczonych do spożywania dla wegan. Dodatkowo skusiliśmy się na muffinkę (6.00zł), wypiekaną przez zaprzyjaźnioną piekarnię. VLUU L200  / Samsung L200To było najlepsze latte w moim życiu – odpowiednio mocne a jednocześnie niepozbawione delikatności ze świetnie wyczuwalnym, lecz nieprzytłaczającym syropem.

VLUU L200  / Samsung L200 Muffinka okazała się nieco mniej wilgotna niż tego bym sobie życzył (wolę te o konsystencji typowego brownie), ale z kawą i standardową, aromatyzowaną herbatą marki Lipton komponowała się doskonale.

VLUU L200  / Samsung L200

Następnie przyszedł czas na gości z Trójmiasta – tak, dokładnie, Surf Burger przyjechał do Stolicy prosto z Gdańska, a że słyszałem o nich wiele pochlebnych opinii byłem wręcz zmuszony skonfrontować ich burgera z moim podniebieniem.

VLUU L200  / Samsung L200VLUU L200  / Samsung L200VLUU L200  / Samsung L200Kolejki stawały się coraz dłuższe, więc po tym jak wybór padł na ich standard czyli Special Burger (18.00zł), zostałem poinformowany, że będę musiał odczekać około 20-30 minut. Kolejną smutną informacją był brak Fritz-Koli – to znaczy była, ale foodtrucki nie mogły sprzedawać napojów co oczywiście miało związek z chęcią generowania zysków przez dwa pobliskie lokale nadwiślańskie.

Średnio wysmażony, porządny kawałek mięsa, w otoczeniu trzech rodzajów sałat, smacznego, ale nieprzytłaczającego sosu bbq, ogórka kiszonego, pomidora i sera Cheddar w nieco rozwalającej się bułce nie zrobił na mnie dużego wrażenia – był po prostu smaczny, ale popełniłem pewnie błąd przy wyborze, gdyż szukając mocniejszych doznań mogłem sięgnąć po burgera karmelowego z norweskim, podpuszczkowym serem karmelowym – przy najbliższej okazji nie przepuszczę.

Do burgera dokupiłem Chai Mate, którego brakowało do pełnej kolekcji spróbowanych produktów marki Wild Grass – recenzję tego produktu uzupełnię w odpowiednim czasie.

VLUU L200  / Samsung L200

Kolejny skalp na mojej burgerowej ścieżce zdobyłem w foodtrucku Dobra Buła.

VLUU L200  / Samsung L200

Pomijając propozycje bardziej wyszukane (jak choćby ich burger z avocado) zatrzymałem się przy produkcie dosyć klasycznym, którym był BekoBurger (23.00zł) czyli burger z bekonem i serem. VLUU L200  / Samsung L200

VLUU L200  / Samsung L200VLUU L200  / Samsung L200Powiem szczerze, Dobra Buła zasługuje na swą nazwę w stu procentach – ich bułka była najznakomitszą burgerową bułką jaką dotychczas spożywałem – miękka, lekka, aromatyczna, doskonale trzymająca całość, nierozpadająca się, nieprzeciekająca, jednocześnie konkretna i nieodbierająca palmy pierwszeństwa wnętrzu.
A tam znalazł się: sos Aioli – dosyć rzadki, ale jakże podkreślający smak mięsa, świeża sałata, ogórek kiszony przekrojony wzdłuż co sprawiło, że spożywałem go bez problemów związanych z wypadaniem, znakomity, chrupiący plasterek czerwonej cebuli – odpowiednio delikatnej, lecz niepozbawionej ostrości, najsmaczniejszy boczek znaleziony przeze mnie w burgerze – niezbyt cienki, niezbyt tłusty, niezbyt słony, pełen smaku, dodatkowo zwarty i słusznych rozmiarów plaster pomidora, świetnie komponujący się ser i gwóźdź programu czyli burger z wołowiny rasy Red Angus – tak jak sobie życzyłem średnio wysmażony, bardzo soczysty, nieprzesadnie przyprawiony a przede wszystkim zachęcający wyglądem.

VLUU L200  / Samsung L200VLUU L200  / Samsung L200Jako całość BekoBurger prezentował się znakomicie a smakował jeszcze lepiej.
Miałem pisać krótko, ale Dobra Buła mnie po prostu urzekła swą bułką z własnego wypieku, interesującymi propozycjami i burgerami smażonymi na grillu lawowym, więc wybaczcie, drodzy Czytelnicy, musiałem.

Tym razem na stoliku obok burgera wylądował napój Chai Cola marki Wild Grass.

Przyszedł czas na kolejną herbatę i latte – tym razem oba napoje nabyłem w Bike Cafe – herbata to standard a latte z syropem orzechowym było po prostu smaczne, choć wolałbym w nim znaleźć większą ilość syropu.

VLUU L200  / Samsung L200

VLUU L200  / Samsung L200Gdy ja zamawiałem ciepłe napoje, towarzyszka spożywania ustawiła się w niemal 20 minutowej kolejce do czegoś co intrygowało mnie od czasu recenzji Żorża na Street Food Polska czyli Co Ja Ciacham?

VLUU L200  / Samsung L200VLUU L200  / Samsung L200

Ciastka z Co Ja Ciacham? to zawijane a następnie wypiekane na drewnianym wałku ciasto drożdżowe, które po zdjęciu układa się w kształt sprężynki. Food truck oferuje ciastka zarówno słodkie (Nutella, cynamon, słodka posypka) jak i wytrawne (szynka, ser oliwki na przykład). My z racji tego, że dań wytrawnych mieliśmy już dosyć jak w Stolicy mają dosyć Hanny Gronkiewicz-Waltz wybraliśmy standard z kremem orzechowym Nutella.

VLUU L200  / Samsung L200Ciastko jest świetne – podane w folii, jeszcze cieplutkie, miękkie niemal na całej rozciągłości, nie licząc skórki, która jest tylko troszeczkę twardsza niż wnętrze. Cienką spiralkę chyba najwygodniej po prostu się rwie na mniejsze kawałeczki i spożywa.
Ciasto po upieczeniu staje się puszyste, ale jednocześnie dosyć zwarte jak na ciasto drożdżowe – jakby ktoś nie pozwolił mu zbytnio wyrosnąć – i dobrze, bo taka forma jest znakomita. 

VLUU L200  / Samsung L200

Kolejka długości maratonu przy Soul Food Bus, zniechęciła mnie skutecznie, choć miałem wielką ochotę na ich specjały.

VLUU L200  / Samsung L200Dużo krótszy okazał się za to czas oczekiwania przy najdłuższym (czujecie ten kontrast, drodzy Czytelnicy?) foodtrucku w Polsce czyli 9m olbrzymie Cheeseburger Slow Food, w którym oprócz grilla i kuchenki znajdziemy na przykład trzy bemary (aktualnie jeszcze nieuruchomione, ale w przyszłości podgrzeją pewnie niejedno danie) i podgrzewaną ladę.

VLUU L200  / Samsung L200

VLUU L200  / Samsung L200 VLUU L200  / Samsung L200Zamówiony przez mnie burger Salsa Cheese zawierał: bułkę, patty, jeden z czterech serów do wyboru (pleśniowy Rokpol, Mimmolette, Ementaler, Cheddar), mieszankę rukoli oraz sałaty lodowej, pomidora, pikle, cebulę i świeży sos salsa prosto od ekipy trucka.
Burger podany na tacce ze spienionego polistyrenu wraz z żółtą serwetką na wypadek gdybyśmy mieli zamiar jeść jak małe dzieci (co często z resztą czynię z najwyższą przyjemnością) przede wszystkim prezentował się znakomicie w blasku słońca zmierzającemu ku zachodowi. Jeżeli pragniecie zdjęcia idealnie złożonego, zachęcającego barwami burgera to właśnie o tej porze wybierzcie się na ulicę Przeskok w Warszawie. VLUU L200  / Samsung L200Kontynuując kwestię wyglądu ten burger jest po prostu inny – może wpływ na to mają amerykańskie doświadczenia ekipy CHSF? 
VLUU L200  / Samsung L200Świetnie (właściwie na naszych oczach) zgrillowana, z dosyć chrupiącą skórką bułka, choć nie największych rozmiarów, jest szersza od tego co znajduje się między jej dwiema połówkami a tam: świeży pomidor, który jakoś mnie nie zachwycił, plaster pociętego wzdłuż ogórka nadawał octowego, ale nieprzesadzonego aromatu, czerwona cebula jak zazwyczaj była dla mnie dodatkiem najważniejszym – tym razem nieco ostra, dodająca burgerowi animuszu. Sos Salsa niestety zawiódł – czuć było świeżość, nieco ziół, ale zabrakło według mnie zwartości konsystencji i delikatnej pikantności, którą obiecano gdy zamawiałem burgera. Mięso znakomicie przyprawione (nieprzesadnie, ale tak by wydobyć w nim to co najlepsze) – soczyste, mimo tego, że tak jak sobie tym razem zażyczyłem było mocno wysmażone.

VLUU L200  / Samsung L200Całość burgera oceniłbym bardzo wysoko – za burgerem z foodtrucku Dobra Buła słusznie uplasowałby się na drugim miejscu tego popołudnia.

VLUU L200  / Samsung L200

Po odczekaniu u Mr. Q.Beck na podgrzanie wody i ostatnie tego dnia latte (11.00zł) (tym razem syrop czekoladowy), które swoją drogą okazało się bardzo smaczne, choć w mojej opinii nieco zbyt delikatne, namówieni przez Żorża, stawiając opór nadciągającemu, wieczornemu zimnu stanęliśmy w kolejce do Jakie Taco? by skosztować ich quesadilli tak przez niego chwalonej oraz sławnego sosu o wdzięcznej i wiele mówiącej nazwie WypalaczVLUU L200  / Samsung L200

Żarcie Na Kółkach (56)Quesadillę z chorizo i jalapeno wzięliśmy już na wynos, sos zapakowano nam w mały pojemniczek i tak zakończyliśmy naszą kulinarną przygodę tamtej niedzieli.
Samo danie bardzo smaczne – odpowiedniej jakości ser skleja dwa placki, które swoją drogą niczym specjalnym nie zachwycają (ale tak naprawdę czym ma zachwycać tortilla?), cebula lekko zmiękczona ale nie na tyle by przestać chrupać, chorizo mało paprykowe i dla mnie osobiście nieco zbyt słone za to jalapeno idealnie kwaskowate i pikantne. Jako całość quesadilla z chorizo od ekipy Jakie Taco? stała na dobrym choć nie najwyższym poziomie. Klasę wyżej był sos, który podobno ma w sobie nieco ananasa, pomidorów i przypraw. Jego smak to początkowa owocowo-warzywna słodycz przeistaczająca się w piekący (tak, nie ostry, nie pikantny – piekący) finisz. Znakomity.

VLUU L200  / Samsung L200

Cóż powiedzieć? Chciałoby się spróbować wszystkiego co siła wyższa w postaci Organizatorów sprowadziła na ten kawałek ziemi – niestety, brak czasu a z czasem i brak miejsca w przewodzie pokarmowym.
Wszystko co spróbowałem było pożywieniem wysokiej jakości, świeżym, smacznym i niewywołującym problemów żołądkowych (mimo, że mało tego nie było).
Chciałbym podkreślić świetną organizację (nie tylko ogarnięcie miejsca, DJ’ów, ale całe zaplecze – toalety, kosze) z jednym zgrzytem w postaci zakazu sprzedaży napojów przez foodtrucki – bardzo, bardzo chciałem spróbować napojów takich jak Fritz-Kola czy Africa-Cola, niestety nie miałem takiej możliwości.

Z tych których nie spróbowałem byli:

Bobby Burger VLUU L200  / Samsung L200
Beef’N’Roll VLUU L200  / Samsung L200
– Foodwózek / Marrakesh
– Lodolandia VLUU L200  / Samsung L200
Meat Me Sandwiches VLUU L200  / Samsung L200
Meet Meat VLUU L200  / Samsung L200
Mr.Grill VLUU L200  / Samsung L200
Pasta Mobile VLUU L200  / Samsung L200
Pasta ale Jazda VLUU L200  / Samsung L200
Pizza Z Żuka VLUU L200  / Samsung L200
Ricos Tacos 
VLUU L200  / Samsung L200
Soul Food Bus VLUU L200  / Samsung L200

TamKafe VLUU L200  / Samsung L200
Wurst Kiosk VLUU L200  / Samsung L200
Zapiekanka Snack Bus VLUU L200  / Samsung L200

VLUU L200  / Samsung L200VLUU L200  / Samsung L200To co najbardziej rzuca się w oczy to zajawka, serce i dusza, którą osoby z foodtrucków pompują w pożywienie u nich sprzedawane, każdy jest uśmiechnięty, prezentuje indywidualne podejście do klienta (może to banał, ale chciałbym by takie podejście prezentowano w wielu innych miejscach) – gdybym tylko miał taką możliwość stałbym przy każdym trucku po kilka godzin i rozmawiał z ich obsługą czy właścicielami (często to te same osoby po prostu) o ich poglądzie i doświadczeniach związanych z foodtruckami. Żarcie Na Kółkach (54)

Żarcie Na Kółkach (55)VLUU L200  / Samsung L200Wypatruję już wiosny i kolejnego zjazdu z cyklu Żarcie Na Kółkach.

P.S. Gdybyście, drodzy Czytelnicy zauważyli jakikolwiek błąd, dajcie znać – tekst jest dosyć długi, a niemal wszystko pisane z pamięci.

Lay’s Deli(cious)?

Od chwili gdy Frito Lay Poland ruszyło z kampanią reklamą (zdecydowanie mniejszy rozmach niż nieco nieudane Lay’s Max) dotyczącą nowej, limitowanej serii chipsów zastanawiałem się skąd ta nazwa? Lay’s Deli – czyż może to być skrót od angielskiego słowa delicious, które słusznie kojarzy się z naszymi delicjami – czyli czymś przepysznym, wręcz rarytasem w swej kategorii? Może to jednak powiew orientu pochodzący od nazwy New Dehli czyli stolicy Indii. Tylko gdzie tu orient? Słodkie Tajskie Chilli jeszcze mógłbym pod tę kategorię podpisać, ale Pomidorki Cherry rosną u Babci Janinki w ogródku a Ser z Żurawiną to świetna przekąska serwowana w Zakopanem – także mniej w tym orientu niż w tureckich dywanach spod Bydgoszczy. Być może chodzi o deli co z angielskiego znaczy garmażeria, ale smaki nie odzworowują gotowych potraw. Przykładów tego typu skojarzeń znalazłbym na pewno więcej niż Jerzy Kryszak włosów na głowie. Bez rozstrzygania tej kwestii w mej głowie i na blogu, gwoli ścisłości należy wspomnieć, iż Lay’s Deli to trzy nowe smaki w limitowanej ofercie prezentowane stopniowo, od około 15. sierpnia. Alfabetycznie je wymieniając: Pomidorki Cherry(515kcal/100g), Ser z Żurawiną(518kcal/100g), Słodkie Tajskie Chilli(519kcal/100g). Swoje trzy paczki zakupiłem w sklepie MarGo, płacąc 4.80zł za każde 145g opakowanie. W sprzedaży dostępne są również paczuszki 28g smaku Słodkie Tajskie Chilli. Analizując, postąpię jak przy ustalaniu listy wyżej, więc zacznę od pomidorków:

Pomidorki Cherry: jak wspomniałem wyżej, uważny Czytelniku pomidorki cherry czy koktajlowe rosną w ogródku Babci Janinki. Babcia Janinka ceni je za słodki, intensywny, pełny smak dojrzałych pomidorów i formę – pomidory małych rozmiarów pokrojone na ćwiartki świetnie prezentują się w sałatkach.
A jak wypadają Pomidorki Cherry produkowane przez Frit Lay Poland?
145g paczka z deską Lay’s, na której leży kilka dojrzałych i kilka mniej dojrzałych pomidorów otwiera się jak to zwykle bywa przy opakowaniach tego producenta bez najmniejszych problemów. Zaglądając do środka wita nas blask folii aluminiowej, której dwa płaty, hermetycznie zamknięte, utrzymują dla nas zapach i smak przekąski jaką są pokrojone w cienkie plastry ziemniaki, usmażone na mieszance olejów: palmowego i słonecznikowego, przyprawione: cukrem, octanami sodu, glutaminianem monosodowym, maltodekstryną pszenną, kwasem cytrynowym i zabarwione ekstraktem z papryki.
Zapach, którym witają nas Pomidorki Cherry to mocna, dosyć ciężka ketchupowa nuta i właściwie nic więcej. Smak to ketchupowo-pomidorowa baza z dobrze wyczuwalnym aromatem tradycyjnej zupy pomidorowej przygotowanej na konkretnym wywarze i z użyciem (przecieru z) świeżych pomidorów. Nie są zbyt słone i odpowiednio kwaśne.
Smak bardzo przypomina mi ketchupową odsłonę Lay’s Stix czy chipsów Hyper, produkowanych przez Lay’s po przejęciu Star Foods – w mojej opinii w tym przypadku Lay’s poszło po linii oporu mniejszej niż Niemcy w inwazji na Norwegię w 1940 roku, co nie zmienia faktu, że otrzymujemy smaczne chipsy o smaku po prostu ketchupowym.VLUU L200  / Samsung L200

Ser z Żurawiną: ta wersja Deli to smak, który bezsprzecznie przywodzi skojarzenia z oscypkiem czy pizzą Górlaską dostępną w ofercie sieci pizzerii Dominium. Chwilkę po zauważeniu braku daty przydatności do spożycia w lewym górnym rogu opakowania, towarzyszka spożywania otworzyła paczkę i nasze receptory węchowe zostały poczęstowane bardzo przyjemnym, po części uderzającym lekkim smrodkiem (podobny do Cheetos Ser) aromatem sera, który (być może podświadomie) od razu skojarzył mi się bardziej z grillowanym oscypkiem niż zwykłym, żółtym serem w bloku. W tle krąży nuta czegoś słodkiego i lepkiego – skojarzyła mi się z frużeliną. Struktura chipsów nie mniej satysfakcjonująca niż wyniki oglądalności para-serialu Miłość na Bogato emitowanego przez telewizję VIVA – zdecydowanie twardsze i podobnie chrupiące do standardowej linii Lay’s. W mojej opinii ziemniaki z których je wykrojono zawierają więcej skrobi niż te z których chipsy Lay’s produkowano wcześniej. Kolor to blada a miejscami półprzezroczysta żółć ziemniaka z zaróżowieniami wynikającym ze zrównoważonego jak rozwój Warszawy i Grudziądza oprószania przyprawami. A propos przypraw: w składzie nie znajdziemy nic interesującego, choć brak wzmacniaczy smaku uznałbym za spore zaskoczenie – maślanka i mleko w proszku nadają smaku sera a sproszkowana żurawina odpowiada za odwzorowanie samej siebie. Smak to przede wszystkim nieco skarpetkowa nuta sera i słodka, owocowa nuta – przełamane lekką kwaskowatością, która jednak nie występuje równomiernie w całej kompozycji. Świetne odwzorowanie i przyjemny smak. Bardzo intensywny jak na brak wzmacniaczy pokroju glutaminianu sodu a co za tym idzie brak umami. Chipsy dzięki temu wydają się być lżejsze i mniej tłuste. Polecam.VLUU L200  / Samsung L200

Słodkie Tajskie Chilli: to ostatni smak z edycji Deli, który przyszło mi testować. W teorii ma on za zadanie odwzorowywać smak sosu sweet thai chilli, który ma dwojakie oblicze – na początku raczy przyprawioną słodyczą by na finiszu zaatakować odpowiednia ilością kaspaicyny czyli alkaloidem odpowiedzialnym za ostry smak papryczek chilli. To taki cwany lis w owczej skórze, który znakomicie komponuje się z kurczakiem z Twojego kurnika czy krową z zagrody (oczywiście po uprzednim przygotowaniu).
We Frito Lay Poland chyba skrupulatnie zabrali się za przepis na prawdziwy sos gdyż w składzie mamy: cebulę,pietruszkę, pomidor i czosnek – wszystkie w wersji bezwodnej i zmielonej (czytaj: sproszkowanej). Tajemniczy jak wnętrza sklepów marki Hollister termin przyprawy oraz wzmacniacze smaku (a wśród nich: glutaminian monosodowy i 5′-rybonukleotydy disodowe). Barwnik to już tradycyjny ekstrakt z papryki, którego na chipsach niemal nie widać a wszystko potraktowane solą i cukrem (niemal jak po staropolsku).
Zapach to główna i właściwie jedyna nuta głuchego, mało korzennego pieprzu – nie urozmaicona czy też nie zakłócona niczym innym.
Po pierwszych gryzach smak okazuje się wypadkiem przy pracy pokroju ostatniej katastrofy kolejowej pod Santiago de Compostela – na początku czujemy lekką słoność, następnie cukier a na koniec coś ostrego. Wszystko w porządku i w odpowiedniej kolejności, ale każdy z tych smaków jest zwykły i wręcz papierowy – jak narysowany Magicznym Ołówkiem Piotrka a jednak nieożywiony. Słony bierze się z soli, słodycz z cukru a smak ostry z fragmentów chilli tam dorzuconych, choć bardziej smakują one jak zmiażdżony pieprz – brakuje tu przestrzeni na spojenie całości za pomocą innych, bardziej tajskich aromatów. Cała kompozycja współgra tak dobrze jak The Cinematic Orchestra współgraliby z Dodą i jej wsparciem w postaci zespołu Virgin.
Niestety, najsłabszy smak ze wszystkich trzech – jestem w stanie go zjeść, ale zwyczajnie mi nie smakuje.VLUU L200  / Samsung L200

66.6(6)% tej serii jest udane jak Centrum Nauki Kopernik. Kolejne 33.3(3)% niestety już mniej, co nie zmienia faktu, że Frito Lay Poland w swoich flagowych Lay’sach pokazuje, że jest dosyć mocne jeżeli chodzi o edycje limitowane (wcale nie oznacza to, że standardowa linia jest słaba) i nieco odbija się po klapie jaką okazały się Lay’s MAX. Polecam szczególnie Ser z Żurawiną, Pomidorki Cherry to idealna propozycja dla fanów kanapek z ketchupem czy frytek z tym para-dressingiem. Słodkie Tajskie Chilli rekomendowane dla osób lubiących mieszanki soli, cukru i ostrych przypraw bez żadnego powiązania.